Towarzyszył mi w przygotowaniach i pomagał rozkładać mięciutki laps.
Potem kolejny krok czyli rozkładanie czesanki i tu też mogłam liczyć na zwinne łapki i nie tylko ;)
Prace z mizianiem i kulaniem gdzie jest woda nie należą do jego ulubionych, ale siedzi sobie czasami i bacznie obserwuje.
Oto efekt naszych wspólnych działań - KOMIN
Dziękuję Arysowi za wesołą zabawę, a Robertowi za piękne, jak zwykle, fotografie moich prac :)